[PL] [English below]
Siłą rozpędu tuż po powrocie z Malty wybrałam się w prawie miesięczną eskapadę, podczas której w żadnym miejscu nie zostawałam dłużej niż na kilka dni. To nie jest śmieszne, tym można się poważnie zmęczyć. Po tych czterech tygodniach nierozstawania się z różową miniaturową walizką Bereniki (wystarczyła!) usiadłam i - natychmiast - miałam poczucie, że jeszcze gdzieś muszę wyjść. Pojechać, najlepiej. Wszystko jedno właściwie, co, byle uciec przed perspektywą wpadnięcia w dobrze znaną rutynę i przed świadomością, że wróciłam na dobre. No cóż, przynajmniej na jakiś czas.