[ENGLISH BELOW]
Od kilku miesięcy rozciągam znaczenie tego, co można nazwać "bycie poza domem". Pomijając w ogóle to, że rozciągam znaczenie słowa "dom" - albo je zniekształcam. W pewnym momencie w trakcie ostatnich podróży tęskniłam za trzema miejscami jednocześnie: Japonią, Polską i Maltą, za każdym z nich jako za moim domem, ale w każdym przypadku z całkiem innych powodów.
Nie będę tu pisać ani o Tajlandii, ani o Hong Kongu, ani o Japonii, tylko o tęsknocie za domem właśnie, i o wirusie, który uczynił wiele rzeczy niemożliwymi całkiem znienacka.
Od kilku miesięcy rozciągam znaczenie tego, co można nazwać "bycie poza domem". Pomijając w ogóle to, że rozciągam znaczenie słowa "dom" - albo je zniekształcam. W pewnym momencie w trakcie ostatnich podróży tęskniłam za trzema miejscami jednocześnie: Japonią, Polską i Maltą, za każdym z nich jako za moim domem, ale w każdym przypadku z całkiem innych powodów.
Nie będę tu pisać ani o Tajlandii, ani o Hong Kongu, ani o Japonii, tylko o tęsknocie za domem właśnie, i o wirusie, który uczynił wiele rzeczy niemożliwymi całkiem znienacka.