niedziela, 19 maja 2024

Dlaczego drukuję zdjęcie garnka do ryżu

Czasami widzę albo słyszę stwierdzenia typu "och, zazdroszczę tym, którzy jeszcze nie czytali tej książki/nie oglądali tego filmu, bo mają przed sobą przyjemność poznawania tego świata"

I myślę sobie: czy te osoby mają tak perfekcyjną pamięć? W moim przypadku wystarczy, że poczekam rok-dwa albo kilka, a mogę czerpać niesamowitą przyjemność z poznawania tego świata na nowo. 

Gdy rozmawiam z kimś o książce, którą ja czytałam w przeszłości, nie pamiętam żadnych szczegółów. Szczerze mówiąc, o ile to nie było coś wyjątkowo niesamowitego, mam trudności z przypomnieniem sobie imion głównych bohaterów. 

Warto jednak zaznaczyć, że uwielbiam pamięć i wspomnienia, bo to one definiują naszą tożsamość. Może nawet mam na ich punkcie lekką obsesję, bo regularnie piszę dziennik, raz na kilka miesięcy drukuję setki zdjęć, które potem w wolnych chwilach gromadzę w albumach ze skrupulatnymi podpisami. Na tablicy styropianowej w kuchni mam arkusz monitorowania nastroju i ciekawych wydarzeń dnia. Prowadzę też oddzielnie notatnik wdzięczności. Po co to wszystko?

proces tworzenia albumu to pewien rodzaj medytacji

Bo wiem, że jak się zapomni, a potem znowu przypomni, to radość jest tak jakby podwójna. Czy to ma sens? Gdy po latach czytałam znowu Wiedźmina, to fabuła rozwijała się przede mną jak dywan z ciekawym, acz znajomym wzorem. Tak samo z oglądaniem Gwiezdnych Wojen, Mad Maxa ("Co mi się wtedy w tym podobało??") i Przystanku Alaska. Pojawia się nowy punkt widzenia, nowe obserwacje, a jednak świadomość, że to to samo, stare, niezmienione i całkiem zapomniane. 

Pamięć to cud. Niepamięć to jej lustrzane odbicie, a więc również cud, o czym doskonale wie Stanisław Sojka, choć śpiewał o tym chyba w odrobinę zmienionym kontekście.

A o co chodzi z garnkiem do ryżu? 
Gdy zaczynam tę cokilkumiesięczną akcję drukowania zdjęć, wybieram nie tylko ładne ujęcia wśród kwitnących kwiatów albo na szczytach gór. Biorę wszystko, co reprezentuje rzeczywistość z danego okresu, a więc klucze pierwszego wspólnie wynajętego mieszkania na tle pustego pokoju; maszerowanie przez pół Woli z fotelem obrotowym; jazdę metrem z decyzją o przyznaniu zezwolenia na pobyt; telewizor w salonie i paczkę z indonezyjskim makaronem na przejściu dla pieszych. Bo to wszystko jest narażone na zapomnienie, a wszystko zasługuje na to, by być pamiętanym. Może nawet te codzienne, nieważne czynności bardziej, bo są one bardziej narażone na bezpowrotne przemijanie, bez dostrzeżenia ich skumulowanego wkładu w ścieżkę życia. 

świeża mięta w pudełku po raffaello jako doniczce, parzenie i picie herbaty w słoiku do miodu, inżynieryjne konstrukcje Agusa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz