Pierwszy poranek w Fukuoce. Wchodzimy do supermarketu. Jesteśmy w supermarkecie. Zaczynam się śmiać.
Tak naprawdę to nie wiem czego się spodziewałam: albo tego, że przynajmniej część produktów będzie miała napisy po angielsku, albo że po opakowaniu będzie wiadomo mniej więcej, co jest czym. Albo że zawsze w zakupach będzie mi towarzyszyła jakaś Japonka.